aleksandra@skutecznyitmanager.pl

“Nie mam czasu na rozwój”

Jak to się dzieje, że często słyszymy, że jest potrzeba, a często nawet i konkretny problem, że jakaś kompetencja “miękka” wymaga rozwoju, ale nie idą za tym działania?

Poświęcamy czas na spotykanie się i dyskutowanie na temat problematycznych zagadnień, narzekanie jak jest źle, ale później wpadamy w wir obowiązków i z tym “źle” żyjemy dalej. Często po to, żeby za jakiś czas znowu się spotkać i znowu wymieniać uwagami, że coś jest nie tak, jak być powinno. I tak trwamy. Czasem pójdziemy krok dalej i np. pójdziemy na szkolenie z tzw. “soft skilli”, ale często na tym jednym kroku utykamy.

“Nie mam czasu” to prosta wymówka, niewiele osób z nią dyskutuje, bo przecież każdy wie ile spraw piętrzy się na mailu, ile jest ważnych projektów do zrobienia, ile “urgent case’ów” wpadło nam dzisiaj rano.

Jednym z moich ulubionych spojrzeń na problem braku czasu jest fragment artykułu “Licz się ze słowami” dr Mariusza Wirgi:

“NIE MIAŁEM CZASU (NIE MOGŁEM TEGO ZROBIĆ)

Czas upływa ze stałą szybkością, niezależnie od naszej percepcji. Nie możemy też

posiąść czasu, dlatego nie możemy go mieć. W dodatku czas nigdy nie jest zgubiony,

dlatego też nie możemy go nigdy znaleźć. Wszyscy mamy taką samą ilość czasu do

naszej dyspozycji. Dlatego by zrobić coś dodatkowo, należy najpierw skreślić jakąś

czynność z rozkładu naszego dnia i przeznaczyć ten czas na nową czynność, która może

być bardziej wartościowa, przynieść nam więcej sukcesu (zarówno emocjonalnego jak i

jakiegokolwiek innego). Nie możesz zrobić czegoś nowego dzisiaj, jeżeli będziesz robił

wszystko to, co robiłeś wczoraj. Trzeba najpierw zmienić swój rozkład dnia. Nie możesz

“zrobić” czasu na nową czynność, ale możesz przeznaczyć czas na nową aktywność

zamiast jakiejś innej, mniej korzystnej aktywności. To ty ustalasz priorytety, co jest dla

ciebie ważne, ważniejsze i najważniejsze.”

No właśnie, to do nas należy wybór. Dlaczego więc nie wybieramy działań rozwojowych, tylko tkwimy w problemowej sytuacji?

Mam kilka hipotez:

  1. Firma wymaga od nas namacalnych rezultatów, niemalże tu i teraz, widocznych w liczbach, realizowanych projektach, zakończonym sprincie, wynikach kwartalnych. Za to jesteśmy rozliczani. Więc realizujemy zadania, które wydają nam się najlepsze do osiągnięcia oczekiwanego wyniku.
  2. Działania rozwojowe nie dają efektu od razu. To inwestycja długoterminowa. Bardzo opłacalna, ale długoterminowa. Wpływa oczywiście na punkt pierwszy, ale pozornie lepiej zabrać się za “bieżączkę” i rozwiązać konkretny problem niż wykształcić jakąś umiejętność, zainwestować czas w przyszłość.
  3. Działania rozwojowe to nowy, często niekomfortowy teren. Oczywiście nauka może być ciekawa i inspirująca, ale to wychodzenie poza swoją strefę komfortu, burzenie dotychczasowego, może nie najlepiej, ale jednak poukładanego świata. Kto to lubi?
  4. Jak kształcić kompetencje miękkie w zespołach? Często jako managerowie nie mamy takiej wiedzy. Jesteśmy specjalistami ze swojej dziedziny, nikt na naszej drodze nie uczył nas jak rozwijać kompetencje miękkie innych. Sami często też nie spotkaliśmy wielu mentorów na naszej drodze.
  5. Dwa powyższe sprawiają, że nie czujemy się komfortowo, aby pójść w stronę działań rozwojowych. a więc rzucamy się w wir tego co znamy, tego co jest wygodne, “nasze”. Być może to coś, co ktoś od dawna powinien robić za nas, ale jednak kurczowo się tego trzymamy.

Wydaje się to w pewnym sensie oczywiste. Decyzja jednak zawsze należy do nas, czy wciąż “nie będę mieć czasu”, a może zdecyduje się przeznaczyć czas na rozwój siebie i zespołu. Możliwości jest wiele, tak jak i osób, które chętnie nam w tym pomogą 🙂

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *